czwartek, 14 kwietnia 2011

Herbert , Kaczyński i pajączek

Największym koszmarem moich lekcji polskiego w podstawówce było.
"Co poeta miał na myśli"   Mało mnie obchodził poeta i jego myśli.
Jak trochę dorosłam pierwszym poetą którego utwory mnie zaciekawiły był Herbert.  Pewnie jego wszystkie utwory nie były w komunie publikowane, lecz  Pan Cogito był dostępny.  Pierwsza poezja którą czytałam z przyjemnością, można rzec że Herbert mnie poetycko rozprawiczył.
Kilkanaście lat później, dziwiły mnie, negatywne opinie Gazety Wyborczej, w czasach gdy to medium było wyznacznikiem tego co należy myśleć.  Nie zagłębiałam się wtedy w istotę artykułów, nie pamiętam dzisiaj co dokładnie pisali... pozostało wrażenie ... że "coś z tym Herbertem jest nie tak" Jakiś kapuś, kłamca ...

Kaczyński pozwolił sobie zacytować słowa poety, używając ich w jak najbardziej politycznym przemówieniu.  No i Ok!  co za różnica czy Kaczyński mówi po swojemu czy cytuje poezję czy milczy agresywnie, jest winien wszelkiemu złu.
Pal licho Kaczyńskiego, zastanawia mnie ten jazgot,  użyli nawet Zombie-Herbertową aby jazgot był donośniejszy.  Tylko pytanie po co?
Czego się  aż tak boją, to jakaś paranoją.
Przypomina mi się dziecięca historyjka. Jak to pośród kobiet, dzieci są częstym tematem rozmów.
Mała Asia  obserwuje pająka, łazi sobie pajączek i Asia pac! zabiła pajączka. Mama się pyta Asiu co ci ten pajączek zrobił  czemu go zgniotłaś , na to Asia .. "bo żył".  Całkiem jak z Jarkaczem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz